ich odpowiednio dużo wozów. siedzieć z założonymi rękami i pozwalać, by każdy kolejny ruch należał do przeciwnika, sypialnię i podszedł do zamkniętych drzwi do szafy. Przygotował się wewnętrznie i otworzył nadgryzionych okładkach, gryzonie ich nie oszczędziły. wolnym miejscu, przeznaczonym, jak głosiła tabliczka, wyłącznie dla gości sklepu. Autobus medycznych – na wypadek, gdyby srebrny chevrolet miał coś wspólnego z Jennifer. Kamera przez cały czas będzie rejestrowała twoją żonę, więc zobaczysz, jak klatka wypełnia Z bijącym szaleńczo sercem, zlana lodowatym potem, gorączkowo szukała wyjścia z zauważył tego, co teraz wydało mu się tak oczywiste? Przejechał przez most z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę i zobaczył drogę do Oak Hill. Jak mógł być tak ślepy! Rebeka stwierdziła, że Caitlyn cierpi na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości, zwane też rozdwojeniem osobowości lub osobowością wieloraką; zaburzenie to nigdy nie zostało u niej rozpoznane. Z czasem pogłębiało się, a po wypadku na łodzi, w którym omal nie zginęła, Caitlyn przejęła osobowość swojej siostry bliźniaczki. Luki w pamięci spowodo-wane były tym, że okresowo zmieniała osobowość, stawała się Kelly. Caitlyn utrzymywała siostrę przy życiu, dała jej fikcyjną pracę i wynajęła jej dom nad rzeką. Zawsze w stresie, gdy serce zaczynało jej przyspieszać, gdy w żyłach zaczynała buzować adrenalina, Caitlyn stawała się Kelly. Tak jak wtedy, gdy się kochali. To nowe odkrycie, jeśli chodzi o dysocjacyjne zaburzenie tożsamości. Nikt jeszcze nie opisał przypadku, w którym cierpiący na to zaburzenie przejmowałby w całości tożsamość innej istniejącej osoby. Zwykle osobowości wielorakie były słabo zintegrowanym zlepkiem różnych charakterów. Poza tym poszczególne osobowości nigdy się ze sobą nie porozumiewały. Ten przypadek bardziej chyba przypominał schizofrenię. W każdym razie był wyjątkowy. Nic dziwnego, że Rebeka tyle sobie po tym odkryciu obiecywała. Chciała podpisać umowę na milion dolarów na napisanie książki. Boże, jaki był głupi. Ślepy. Bo popełniłeś błąd. Zakochałeś się w swojej pacjentce; w kobiecie, którą chciałeś wykorzystać do odnalezienia Rebeki. Zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia, ale zacisnął zęby. Nie ma teraz czasu na skruchę. Nie teraz, gdy życie Caitlyn jest w niebezpieczeństwie. Spojrzał w lusterko wsteczne i zobaczył migające światła radiowozu. Świetnie. Pomogą mu. Jeśli Caitlyn staje się Kelly, która w jakiś sposób może być odpowiedzialna za śmierć Josha, matki i innych członków rodziny, to jest niebezpieczna. Nie tylko dla niego. Dla siebie też. Jezu, nie. Nie może jej teraz stracić. Nie straci. Nacisnął pedał gazu, przydrożne drzewa migały za szybą. Policja pędziła za nim, wyjąc i migając światłami. Adam miał tylko nadzieję, że nie jest jeszcze za późno. W piwnicy pod barakiem dla niewolników było ciemno choć oko wykol i cicho jak w grobie. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny i jeszcze czegoś... czegoś metalicznego. Koiły przełknęła z trudem ślinę i ruszyła schodami w dół. Boże, co ją tam czeka? Stopnie skrzypiały, zdradzając jej obecność. Wreszcie stanęła na klepisku. Spod ściany zabudowanej półkami na wino wydobywał się srebrzysty strumień światła. Nagle usłyszała, jak z ciemnego kąta wybiega szczur. Omal nie upuściła pistoletu. Weź się w garść, powtarzała sobie, ale przecież wiedziała, że znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie odrywając wzroku od światła, przypomniała sobie, co kiedyś słyszała. Baraki dla niewolników, nieużywane od pokoleń, wiele lat temu zostały wyremontowane, a w piwnicy zaczęto przechowywać wino. W rodzinie krążyła po cichu plotka, że Cameron kazał wybudować tu sekretny pokój, w którym spotykał się ze swoją kochanką. Czy to możliwe? Czy teraz ktoś jest w tym pokoju? przy niej kierowany wyrzutami sumienia, a przecież jasno dał jej do zrozumienia, co sądzi o Dzięki GPS poruszał się bezbłędnie wąskimi uliczkami miasteczka słynnego z Jedynym wejściem do klatki była zakratowana fiata. Olivia patrzyła z przerażeniem, jak pałac, o jakim marzyła księżniczka Lorraine. – Tak, w tym rzecz. Umarła rok temu. , Chwila ciszy, a potem Bentz zapytał:
– Słuchaj, nie myśl, że się wymigasz – warknął Bentz. – Ze mną nie ma żartów. Olivia. Nie sprawi jej tej satysfakcji.
Matka już wie. kać, żeby... Zmówiła krótką modlitwę, żeby nic mu się nie wyrwało w obecności krewnych lub
Rzuciła pracę i bez zastanowienia pobiegła do łazienki koło pracowni plastycznej. Gloria lubiła zaszywać się podczas przerwy w tym pustym zwykle pomieszczeniu. - Tak. Był całkiem miły, mamo.
Ale umysł nie panował nad ciałem, mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Paralizator Koniec. Dzisiaj wszystko się kończy: zagadki, przebieranki, lata czekania. Samotność. – Jej autostradzie był wypadek. – Ruchem głowy wskazała formularz. – Podpisz, że wszystko – I nadal masz malutkie ego. – Petrocelli się odezwała? – zapytał, zanim doszli do samochodu Hayesa. – Bledsoe zawsze szuka kozła ofiarnego. Ktoś chciał w ten sposób coś powiedzieć. Nie odcina się kawałka ciała, nie zawija się go w cholerną folię i nie wsadza do eleganckiej skórzanej torebki, jeśli nie chce się zwrócić na siebie uwagi. Albo zagrać policji na nosie, mówiąc: „Hej, gliny! Patrzcie. Ja to zrobiłem, głupki. Jestem od was sprytniejszy”. Poszedł do stołówki, gdzie dolał sobie kawy i przywitał się z kilkoma policjantami. Wciąż studiując raport, przeszedł między boksami do swojego gabinetu. Jak tylko szczegóły dotyczące śmierci Rebeki ujrzą światło dzienne, prasa rzuci się na tę sprawę jak hieny na padlinę. Zaczną się spekulacje na temat seryjnego mordercy, który zabija ludzi powiązanych z Montgomerymi. Nadszedł już chyba czas, by do akcji wkroczyły oddziały specjalne i FBI. To nawet nie taki zły pomysł. Owszem, zawsze były jakieś tarcia, zwykle szło o przepisy albo o zakres kompetencji, ale w zasadzie nie miał nic przeciwko federalnym. Reed pracował już kiedyś z Vitą „Marilyn” Catalanotto, miejscową agentką. Była w porządku, choć trochę apodyktyczna. Właściwie nawet bardzo apodyktyczna. Przeniesiono ją z Bronksu w Nowym Jorku. To wiele wyjaśniało. Jezu, ostatnio w policji jest pełno kobiet. Wszystko przez te bzdurne gadki o wyrównywaniu szans. Szumiały maszyny biurowe, za drzwiami dzwoniły telefony. Ktoś opowiedział nieprzyzwoity dowcip, Reed usłyszał tylko końcówkę, po której z boksów pod oknami dobiegł go śmiech. Niewiele go to obchodziło. Miał ważniejsze sprawy na głowie. Przede wszystkim zabójstwa w rodzinie Montgomerych. Nie żyli córka, matka, ojciec, mąż i teraz pani psycholog, a także kilkoro rodzeństwa Caitlyn Bandeaux. Wygląda na to, że zbliżenie się do niedawno owdowiałej pani Bandeaux jest cholernie niebezpieczne. Reed usłyszał kroki i podniósł głowę. Wysoki mężczyzna napierał prosto na niego. Miał regularne rysy twarzy, kolor skóry zdradzał latynoskie pochodzenie, ciemna, zadbana bródka zdobiła mocno zarysowaną szczękę. - Pan Reed? - zapytał, patrząc na niego dużymi, poważnymi oczami. W jednym uchu błysnął kolczyk. Mimo upału młody elegancik ubrany był w czarną skórę. Na pierwszy rzut oka wydawał się twardzielem, ale pod pozorami arogancji Reed dostrzegł szczerość i żarliwość. - Tak, to ja. - Wyprostował się. - Reuben Montoya z policji w Nowym Orleanie. - Montoya otworzył portfel i Reed spojrzał pobieżnie na odznakę. Wyglądała na prawdziwą. - Słyszałem, że Lucille Vasquez wyjechała z miasta. - Montoya schował odznakę do wewnętrznej kieszeni kurtki. - Zgadza się. - Reed wskazał mu krzesło. - Pojechała do siostry na Florydę. Szuka pan jej córki, prawda? Marty? Ciemne oczy Montoi zabłysły, a zaciśnięte usta pobielały. - Zniknęła sześć miesięcy temu. - To pańska znajoma? - Tak - przyznał Montoya. - Bardzo dobra znajoma. - Rozmawiałem wczoraj wieczorem z jej matką. Od dawna nie widziała Marty i wcale nie wygląda na zaniepokojoną. Chyba raczej czuje się dotknięta jej milczeniem. W każdym razie nie ma pojęcia, gdzie jest jej córka. - Jest pan tego pewien? - Mógłbym się założyć o swoją odznakę, że to prawda.